Choćby głównym założeniem niniejszego poradnika o wdzięcznym tytule ,Pierwsze kroki z aparatem” jest skupienie się na stronie praktycznej fotografii, a nie rozpamiętywanie historii, to wątek dotyczący budowy aparatu fotograficznego będzie zawierał nieco faktów historycznych. Bez obaw, nie będzie dat, ani innych akademickich wtrąceń. W zasadzie fragment ten zawrzeć można w prostej konkluzji: Od momentu powstania pierwszego urządzenia rejestrującego obraz, budowa aparatu fotograficznego nie uległa jakimś sporym zmianom. Ze starannosią tak, cyfrowy aparat fotograficzny nie różni się drastycznie od pierwszych analogowych konstrukcji. Koniec wątku historycznego.
Od początku obecności fotografii, aparat fotograficzny składa się z elementu światłoczułego i detalu optycznego oraz licznych dodatków, z których w praktyce żaden nie zmienia podstawowej zadań aparatu, czyli rejestrowania obrazu obserwowanego przez element optyczny na elemencie światłoczułym. Cała reszta, czyli korpus, pokrętła, przyciski i inne dynksy to w zasadzie tylko peryferia, choć – trzeba przyznać – bez nich fotografowanie nie należałoby pod względem technicznym do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych czynności.
Reasumując: co musimy wiedzieć o budowie aparatu, żeby nie wyjść na tłumoka, który wyłącznie patrzy w wizjer albo spogląda na wyświetlacz i naciska guzik? Przede wszystkim, sercem współczesnego aparatu jest matryca, czyli detal światłoczuły. W aparacie analogowym odpowiednikiem cyfrowej matrycy był i jest film fotograficzny, innymi słowy klisza. Klisza jest wynalazkiem o tyle nieprostym, że dziś swobodnie ustawiając czułość matrycy wyrażaną w parametrze ISO, częstokroć nie pamiętamy, że niegdyś nie ustawiało się tego pokrętłem czy guzikiem, lecz zmieniało całą rolkę filmu, gdyż te miały różne czułości, różne poziomy ziarnistości oraz dodatkowo różną reprodukcję barw. W aparacie analogowym o kolorze fotografię, czułości ISO i poziomie ziarnistości decydujemy na etapie wkładania filmu, w aparacie cyfrowym zaś, jest to proces mocno ułatwiony. Niewątpliwie, w PLN czasach obrazów analogowej porządny retusz również miał miejsce i można było bawić się kolorami oraz poziomami naświetlenia, niemniej nie odbywało się to przed ekranem notebooka, a w fotograficznej ciemni z wykorzystaniem mnóstwa fachowych narzędzi.
Wróćmy jednak do głównego wątku. Sercem aparatu cyfrowego jest matryca, na której rejestrowany jest obraz. Dzisiaj coraz w niewielu wypadkach spotyka się matryce przygotowane w technologii CCD, a częstokroć te powstałe przy wykorzystaniu techniceCMOS. Dlaczego? W zwykłych słowach, matryce CCD są ,włączone” non-stop, są nieustająco w trybie aktywnego czuwania i ciągle rejestrują światło, które na nie pada. Prowadzi to do zwiększonego wydzielania się ciepła, które wpływa negatywnie na osiągi matrycy zwiększając ziarnistość rejestrowanych zdjęć. Innymi słowy, matryce CCD ,szumią” przy wyższych wartościach ISO. Jeżeli zaś chodzi o przetworniki stylu CMOS, to ich przewagą jest warstwowa konstrukcja, dzięki której matryce nie grzeją się tak, jak matryce CCD, co pozwala w niesłychanym stopniu zredukować szum, czyli ziarno przy wyższych czułościach. Reasumując, matryca CCD nieustająco pobiera prąd i nieustająco jest uruchomiona, a matrycaCMOS uruchamia się podczas realnego fotografowania, co zmniejsza jej prądożerność i stwarza, że obrazy są mniej ,zaszumione”. Inna konstrukcja pozwala także upakować na matrycy CMOS więcej pikseli, przez co zdjęcia mogą być bardziej szczegółowe. O aktualnie, piksele. Są to wykwintne detale światłoczułe na matrycach, które odpowiadają za szczegółowość zdjęć. Im więcej pikseli, tym bardziej dokładny obraz jesteśmy w stanie zdobyć. Kojarzycie wojny marketingowe na megapiksele u producentów aparatów cyfrowych czy telefonów komórkowych? Klienta jest łatwo uwieść mówiąc mu, że 20 megapikseli pozwoli mu zdobyć ,lepsze” zdjęcie. W praktyce jednakże, powinno się brać pod uwagę również fizyczny rozmiar matrycy. Im większa matryca, tym lepiej. Przy takim samym upakowaniu matrycy w megapiksele, większa matryca zaoferuje nam więcej, obrazy będą mniej ziarniste itp. To z pewnością jedynie teoria, gdyż na dzień obecny technologie fotograficzne rozwinęły się do tego stopnia, że wręcz z matryc wielkości paznokcia możemy zdobyć niesłychanej szczegółowości fotografie – miejcie jednakże na uwadze fizyczne właściwości elementów światłoczułych i podejdźcie z rozsądkiem do huraoptymizmu niektórych producentów. Przy kupowaniu aparatu przyjrzyjcie się najpierw jakości fotografii, a nie spoglądajcie tylko na wypisane na kartce czy na witrynie www numerki. W świecie obrazków, bowiem więcej nie w każdej chwili oznacza nie gorzej.
Ażeby matryca mogła rejestrować obraz, ten musi najpierw przejść przez detal optyczny. Elementem tym jest obiektyw, składający się z zespołu soczewek. Debata nad jakością obiektywów i rodzajem przeznaczonych w nich soczewek ma możliwość ciągnąć się w nieskończoność, toteż skupmy się na podstawach. Wyróżniamy obiektywy stało- i zmiennoogniskowe. Stałoogniskowy obiektyw to zespół soczewek o niezmiennym zakresie obrazowania, innymi słowy, nie daje on nam możliwości przybliżenia fotografowanego obiektu. Stałoogniskowe obiektywy przeważnie są jaśniejsze, mają lepszą jakość soczewek i oferują lepszą jakość obrazowania, gdyż jest w nich relatywnie niewiele ruchomych elementów. Niemniej jest to teoria i w współzależności od wybranej przez moją firmę półki cenowej, znajdziemy obiektywy różnego kalibru. Jeśli zaś chodzi o obiektywy zmiennoogniskowe, ich priorytetową przewagą jest sposobność zmiany ogniskowej, czyli przysłowiowy ,zoom”. Obiektywy zmiennoogniskowe są bardziej uniwersalne niż stałoogniskowe szkła, gdyż pozwalają na płynną przemianę przybliżenia. Do niedawna obiektywy stałoogniskowe spotykaliśmy wyłącznie w lustrzankach, dziś jednakże też w aparatach kompaktowych z wyższej półki cenowej trafimy na obiektywy stałoogniskowe.
Podział na szkła stało- i zmiennoogniskowe nie jest jedynym podziałem obiektywów, jaki możemy rozpatrywać. Posiadamy też obiektywy szerokokątne, oferujące bardzo szerokie pole widzenia, obiektywy potocznie zwane standardowymi , a dodatkowo teleobiektywy, oferujące bardzo dużą ogniskową, co interpretowane jest jako duży zoom. Obiektywy szerokokątne zaczynają się od najmniejszych wartości ogniskowych, powiedzmy 8 mm i sięgają do 28 mm, choć są to wyłącznie informacje orientacyjne. Jeżeli już chodzi o obiektywy standardowe, oferują one ogniskową na poziomie 50 mm, która w dobie obrazów analogowej określona została aktualnie mianem standardu, czyli szkła, które i nada się do wąskiej fotografii krajobrazowej i do obrazów portretowej. Teleobiektywy z kolei doskonale sprawdzają się co najmniej w obrazków sportowej i wszędzie tam, gdzie potrzebujemy dużego przybliżenia fotografowanego obiektu.
Warto poruszyć jeszcze jedną kwestię związaną z obiektywami, a mianowicie zoom. Nie będziemy tłumaczyć tutaj, jak przeliczać ekwiwalent ogniskowych dla różnych rozmiarów matryc, gdyż nasz poradnik posiada dotyczyć fundamentów i praktyki fotografowania, a nie gruntownej lekcji technikaliów. O co chodzi w zoomie warto natomiast wyjaśnić. Potocznie przyjęło się, że obiektyw albo aparat z dużym zoomem to taki, dzięki któremu możemy wyraźnie przybliżyć fotografowany obiekt. Niestety, nie w każdym momencie tak jest, choć swego rodzaju możemy na potrzeby amatorskiego fotografowania i początków przygody z fotografią, przyjąć takie nazewnictwo. Sprawę zoomu komplikuje sposób jego przeliczania, gdyż realnie duży zoom nie jest odpowiednikiem dużej ogniskowej, gdyż wylicza się go z różnicy między minimalną ogniskową oferowaną poprzez obiektyw, a maksymalną. Jeżeli zatem mamy obiektyw o zakresie ogniskowych 18-200 mm, to oferuje on nam najszerszy kąt równy 18 mm i najwęższy równy 200 mm, co daje w przeliczeniu zoom o wartości 11,1. Zestawiając obiektyw 18-200 mm z obiektywem o ogniskowych 70-200 mm otrzymujemy ciekawe zjawisko. Otóż, oba przykładowe szkła oferują taką samą wartość przybliżenia na długim końcu, czyli 200 mm, lecz obiektyw 70-200 mm ma zoom o współczynniku 2,8, a obiektyw 18-200 mm o współczynniku 11,1. Dlaczego? Wystarczy podzielić najwyższą wartość ogniskowej przez najniższą, aby zdobyć to, czym realnie jest zoom, czyli krotność najmniejszej ogniskowej w stosunku do największej. Reasumując, nie ufajcie sprzedawcom, kiedy mówią Ci, że ten lub tamten obiektyw ma duży zoom! Nie gorzej sprawdźcie praktycznie jak wiele mm oferuje dany obiektyw na szerokim końcu, a jak dużo na wąskim, czyli jaka jest jego minimalna ogniskowa, a jaka maksymalna.
Obiektyw jest przysłowiowym okiem aparatu, jego oknem na świat. To od obiektywu i użytych w nim soczewek zależy w dużej mierze jakość efektu końcowego, czyli obrazów. To bowiem parametry obiektywu, jego ostrość wraz z parametrami matrycy światłoczułej, ilością megapikseli czy rozpiętością tonalną wpływają na jakość obrazków oferowanych poprzez określony aparat. Niemniej, mimo iż są to zasadnicze szczegóły dla aparatu, są one otoczone mnóstwem innych podzespołów, takich jak migawka czy wizjer, światłomierz, układ ustawiania ostrości etc., które omówimy w kolejnych częściach poradnika. Warto wspomnieć tylko, że detal światłoczuły i szczegół optyczny to dwie części układanki, bez których nie możemy ogólnie rzecz biorąc mówić o aparacie fotograficznym. O tym zaś, jak szerokie jest pole rozważań i ile można opowiadać o technologicznej stronie zdjęć, niech poświadczy fakt, że zwykłe pudełko po zapałkach, szczelnie oklejone taśmą i niewpuszczające światła do swojego wnętrza, z kawałkiem materiału światłoczułego wewnątrz jest także aparatem fotograficznym. Wystarczy w takim pudełku zrobić dziurkę, by jakiś obraz utrwalił się na błonie fotograficznej. W takiej sytuacji obiektywem jest dziurka w kartonowym pudełku, a matrycą kawałek kliszy. A czy działanie takiego pudełkowego aparatu różni się od działania zaawansowanego sprzętu za kilkadziesiąt tysięcy zł? Zostawiam Was z tym pytaniem.